533. Dobra droga: Budować świat na Chrystusie.

Kilka dni temu czytany był fragment listu Świętego Pawła do Efezjan. Święty Paweł pisał:

„Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska: ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy”

Święty Paweł pisze o sobie, o tym że został posłany do pogan by przynieść im Ewangelię. Czy jednak to zdanie winno być odczytane tylko do osoby autora? Czy czasem nie jest tak że my wszyscy, którzy wierzymy w Jezusa Chrystusa mamy nieść prawdę o Nim innym?

Na wyżej postawione pytanie, trzeba odpowiedzieć twierdząco. Zatem… bzdurą są poglądy, że wiara jest prywatną sprawą każdego z nas, że z zasadami życia wypływającymi z wiary nie wolno nam się obnosić publicznie czy próbować przeforsować je jako normy funkcjonowania społeczeństwa.

Wierzę w Jezusa Chrystusa, a zatem wierzę, że to co jest zawarte w Piśmie Świętym, że wszystkie pouczenia, nakazy, zakazy przynoszą dobro w życiu człowieka. Wierzę, że Pismo Święte jest swojego rodzaju instrukcją obsługi człowieka. Skoro tak, to robię wszystko aby normy funkcjonowania wynikające z mojej wiary funkcjonowały w społeczeństwie i były prawnie usankcjonowane. Dlaczego? Bo wierzę że przynoszą innym dobro, że tylko przy zachowaniu tych norm społeczeństwo jest w stanie przybliżyć się do ideału jakim jest demokratyczne państwo prawa. Mam zatem przywilej i obowiązek nieść innym prawdę o Jezusie, głosić im ewangelię ale także lobbować za tym aby zasady jakie niesie ewangelia znalazły swoje odzwierciedlenie w prawie państwowym.

Przy czym powyższy lobbing nie oznacza chęci wprowadzenie religii państwowej, narzucenia obowiązków religijnych tym co nie wierzą lub wierzą inaczej. Rozdział Państwa od Kościoła jako instytucji jest dobry i winien być przestrzegany.

2 thoughts on “533. Dobra droga: Budować świat na Chrystusie.

  1. Mieszkam w bloku, niewielkim – 24 mieszkania w dwóch klatkach, w sumie będzie jakieś 70-80 mieszkańców. Nie wiem, ilu z nich jest wierzących i praktykujących – zatem fakt wiary i praktykowania (lub nie) każdego z nich nie ma wpływu na moje życie. Zatem z mojego punktu widzenia jest to prywatna sprawa każdego z nich.
    Wiara i praktykowanie danego człowieka ma wpływ na bliską rodzinę i przyjaciół. Na sąsiadów ma wpływ tylko w małych wioskach, kiedy w jedynym kościele jest tylko jedna msza i zna się wszystkich chodzących. W większym mieście zawsze można iść na inną godzinę lub do innego kościoła, więc nieobecność sąsiada na „naszej” mszy niczego nie dowodzi. A dopytywać, to by było nieładnie.
    W interesie Kościoła jest mieć jak najwięcej wiernych, dlatego twierdzi, że to nie jest prywatna sprawa. Uważam, że należy to traktować jak każdy inny marketing mający na celu przyciągnięcie i przywiązanie klientów do firmy. A zwykły człowiek powinien to po prostu ignorować.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *