276. Epidemia strachu

Chyba najdziwniejsza atmosfera zapanowała w ostatnią środę. Polacy szturmem uderzyli w sklepy. Wrażenie robiły puste półki w dyskoncie, we środowy wieczór. Panika. To widać. Czy uzasadniona? Nie wiem. Jedno jednak wiem na pewno, zamartwianie się, strach czy panika nic nam nie da. Zwłaszcza my wierzący winniśmy z ufnością oddać wszystko Bogu i z pokojem w sercu przejść przez ten trudny okres, zachowując jednocześnie wszelkie środki ostrożności.

«Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem.Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą» (Iz 41, 10).

Nikt nie chce zachorować, a tym bardziej umrzeć. Budzi to w nas strach, zwłaszcza jeśli pomyślimy iż wirus miałby uderzyć w naszą rodzinę, w naszych bliskich, w naszych znajomych. Strach jest w takich okolicznościach czymś normalnym,  ale nie możemy pamiętać że „życie ludzkie jest śmiertelną chorobą roznoszoną drogą płciową”.Na dodatek to życie tu na ziemi, jest bardzo kruche. Nie trzeba koronowirusa by się o tym przekonać. Przecież tysiące ludzi codziennie słyszy diagnozę, że są śmiertelnie chorzy, tysiące ulega codziennie przeróżnym wypadkom. To jedna wielka pandemia.

Pojawia się kolejna, trudna choroba. Jako chrześcijanie powinniśmy do tego podejść ze spokojem. Powziąć wszelkie środki by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa, w pełni podporządkować się podleceniom odpowiednich służb, ale nie dać się porwać społecznej psychozie. Jako chrześcijanie wiemy, że kres naszego ziemskiego życia może przyjść w każdej chwili, nie trzeba nam do tego specjalnego wirusa, ale wiemy też że życie ludzkie zmienia się ale się nie kończy.

Może sytuacja z tym wirusem, przypomni nam o tym, że jesteśmy tu na ziemi tylko na chwile, że życie zawsze może się skończyć, a my winniśmy być na tą okoliczność zawsze przygotowani. Dlatego nie odkładajmy spowiedzi na potem, bo może to potem nigdy nie nadejść.

Jako Chrześcijanie, winniśmy także wszystko oddać Bogu. Ze zrozumieniem podchodzę do decyzji hierarchów o zwiększeniu liczby niedzielnych Mszy Świętych. To dobra decyzja. Nie wiem, czy rezygnacja z ich odprawiania i zamykanie Kościołów to dobre rozwiązanie. W końcu wierzymy w to, że Bóg jest Panem życia i śmierci, nie możemy więc w trudnych chwilach pozbawić się możliwości spotykania z Nim na Eucharystii. Z drugiej strony rozumiem, obawę tych co się boją. Niech każdy ma więc wybór jak się w tym wszystkim zachować.

Niezależnie od udziałów w Mszach Świętych, winniśmy w zaciszu naszych domostw paść na kolana przed Bogiem. Tak, jak robiono to wielokrotnie w historii naszej Ojczyzny. Nigdy zwrócenie się do Boga nie wychodziło nam na złe, wręcz przeciwnie. Różaniec każdy ma do dyspozycji. Rozważanie tajemnic wiary i w tym kontekście powierzanie swojego strachu, swoich obaw, swojego zdrowia, także tego wszystkiego co może nas czekać w związku z pandemią Bogu – powierzanie tego wszystkiego z wiarą- jest czymś co staje się niejako nas wierzących obowiązkiem. Ufność i nadzieja jaka płynie z tajemnic naszej wiary powinna nas uchronić od paniki i epidemii strachu jakiej jesteśmy świadkami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *