Często w tych dniach powtarzamy sobie życzenia „szczęśliwego Nowego Roku” Także i Kościół u progu Nowego Roku kieruje do nas piękne i jakże przejmujące życzenia. Rok rocznie 1 stycznia słyszymy: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem” Uwielbiam te słowa i to czytanie. Błogosławieństwo jakie płynie z tych słów zdecydowanie przewyższa nasze świeckie życzenia.
Bóg ma zwrócić na mnie swoje oblicze, obdarzyć mnie pokojem, uczynić szczęśliwym i strzec przed wszelkim złem. Czego można chcieć więcej? Niczego!
Naszym pragnieniem jako Chrześcijan winno być przede wszystkim bycie blisko Jego miłości. To wystarczy. Wierzymy że bycie w orbicie Jego spojrzenia załatwia wszystko. On nie pozwoli byśmy byli nieszczęśliwi a jeśli już spotyka nas cierpienie to jest ono po coś i gdy będziemy blisko Niego to On wyprowadzi nawet największego cierpienia niezliczoną ilość dobroci.
Bycie blisko powoduje iż w naszym życiu zdarzać się będą niezliczone ilości cudów. Jeden z takich cudów właśnie kwili w mojej sypialni i to mimo faktu iż wszelkiej maści lekarze byli bardzo sceptyczni co do możliwości zajścia w ciąże i urodzenia zdrowego dziecka. Bo Bóg jest dobry! Bo Bóg jest panem życia i czasu! Wystarczy tylko Mu zaufać, a potem skoczyć w to zaufanie niczym na główkę do basenu, wówczas gdy nie wiemy że jest w nim woda.