Był rok 1994. Pojechałem wraz z mamą na wycieczkę do Warszawy. To była moja pierwsza wizyta w tym mieście. Ledwo co nastoletni chłopiec zderzył się z dużym miastem i jego atrakcjami. Była syrenka, był Pałac Kultury i Nauki, Zamek Królewski, metro i łazienki królewskie. Wszystko to robiło duże wrażenie jednak nie to wbiło się w pamięć. Podczas tamtego lata, przeżyłem bowiem spotkanie, jedno z tych po których człowiek nie jest już taki sam. Spotkanie o jakim pisze, nie było wcale spotkanie kameralnym, stałem po prostu w tłumie. Kilka metrów ode mnie, szli Oni, Warszawscy Powstańcy.
Defilada
Podczas tamtej wycieczki trafiliśmy, nie wiem czy przypadkowo czy było to zaplanowane, na uroczystości związane z kolejną rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego. Pamiętam, jak stałem wraz z mamą, na Placu Piłsudskiego, gdy w centralnej jego części odbywała się defilada żołnierzy Armii Krajowej. Było ich bardzo dużo, dziś pewnie wielu z nich już nie żyje. Patrzyłem i słuchałem, przemówień i wspomnień związanych z sierpniowym zrywem.
Temat stał się dla mnie bardzo ciekawy. Dlatego już wtedy zacząłem interesować się Powstaniem Warszawskim, oglądałem i czytałem wszystko co związane jest z tym tematem. Co roku też, wracam wspomnieniami do tamtych wakacji i żywej lekcji historii jaką dała mi wtedy mama.
Pokazać świat
Dziś gdy planujemy czas wolny, myślimy jak będziemy spędzać go z naszymi dziećmi, to nie myślmy tylko o miejscach rozrywki, słodkim leniuchowaniu, ale starajmy się w tym wolnym czasie pokazać dzieciom coś więcej. Zabrać ich na jakieś wydarzenie (sportowe, kulturalne, historyczne, kulinarne, przyrodnicze jakiekolwiek) pozwolić by dziecko doświadczyło, poczuło, sprawdziło czy coś co mu pokazujemy jest dla niego atrakcyjne. Czasem jeden przypadkowy dzień na wakacjach może być dla dziecka początkiem wielkiej pasji.
Co z tym Powstaniem?
Dziś jak, co roku toczą się dyskusje o tym czy Powstanie musiało wybuchnąć, czy decyzja przywódców była dobra itd, to daleki jestem od krytyki. Wiemy z perspektywy czasu jak to się potoczyło, ale oni nie mogli tego wiedzieć. Podjęli jedyną z tamtej perspektywy słuszną decyzje. Bacząc na wiedzę jaką posiadali, bacząc na nastroje w Warszawie i na represje jakie czekały ludność od Niemców (okupanci nakazali ludności cywilnej stawić się do budowy umocnień, sprzeciw ludności spotkałby się z surową karą), bacząc na fakt zbliżania się Armii Czerwonej, Powstanie nie mogło nie wybuchnąć. Więcej o tym pisałem tu na blogu kilka lat temu. Tekst znajdziesz tutaj.
Dobrze jest wziąć udział w takim wydarzeniu.
Na mnie większe wrażenie robią jednak cmentarze wojenne w Beskidzie Niskim czy na środkowym Pomorzu. Młodzi ludzie zostali zagnani na „zadupie”, gdzie bez samochodu nie ma jak dojechać, tam zginęli i tylko niektóre rodziny wiedzą, gdzie leżą.
Pozdrawiam.