396. Rok przełomów

W mijającym roku czuło się w kościach że coś się zmienia, coś wisi w powietrzu, że lada chwila dojdzie do jakiegoś przełomu, i to chyba przełomu w niezbyt dobrą stronę.

Rok 2021 to slajdy które zapamiętam.

Pierwszy slajd: ucieczka

Sceny ewakuacji USA z Afganistanu to nic innego jak ucieczka pokonanego giganta. Lata wojny w tamtym rejonie koniec końców nie przyniosły żadnego trwałego skutku. Widok wypełnionego po brzegi samolotu ludźmi, którzy zaufali zachodowi i musieli teraz uciekać z ojczyzny na długo pozostanie w pamięci.Strach pomyśleć ilu tych którzy uwierzyli zachodniemu mocarstwu tam pozostał i jaka ich spotyka zemsta ze strony Talibów.

Stany Zjednoczone, które od końca II Wojny Światowej były niejako światowym szeryfem, dziś są coraz słabsze i coraz starsze przegrywają z pełną energii Chińską Republiką Ludową. Emeryt, pełniący funkcję prezydenta USA doskonale symbolizuje ten okres upadku.

Drugi slajd:  granica

Chyba jeszcze rok temu, nikomu z nas nie przyszło by do głowy że granicy naszej ojczyzny w 2021 roku przyjdzie nam fizycznie bronić. Trudna to obrona, bo przecież na tej granicy umierają ludzie. Oszukani przez reżim Łukaszenki przybysze z dalekich krajów, potraktowani przez Łukaszenkę przedmiotowo stali się powodem napięcia międzynarodowego jakiego dawno przy naszej granicy nie było.

Tuż za tą granicą powstał ZBiR. Związek Białorusi i Rosji. Skrót w języku polskim mówi wszystko. Na wschód trzeba nam patrzeć chyba z coraz większym niepokojem. Zwłaszcza w kontekście upadku mocarstw o jakim pisałem wyżej. USA dla próby kupienia sobie Rosji w starciu z Chinami poświęciły już chyba Europę. To źle wróży najpierw dla Ukrainy a potem dla nas.

Trzeci slajd: pandemia

Kolejny już rok walki z wirusem. Zmęczenie nas wszystkich tym tematem osiąga już granice wytrzymałości. Co więcej temat wirusa dzieli nas jak chyba nic wcześniej. Covidianie i antyszczepionkowcy to zupełnie dwa plemienia, które chyba rozchodzą się zupełnie. A nad tym wszystkim rozgrywa się tragedia. Choroby, śmierci, izolacji, odtrącenia. Widzimy ilu z nas umiera i to umiera przez pandemię. Proszę mnie dobrze zrozumieć, nie przez wirusa, nie tylko przez wirusa, ale właśnie przez pandemię, przez to jak się z tym wirusem walczy. Dziś wiele osób umiera bo dopada ich wirus, ale wielu też umiera bo nie dostaje na czas właściwej pomocy medycznej, bo system zupełnie nie działa.

Czwarty slajd: inflacja

W tym wszystkim oglądamy naszą klasę polityczną. Powinniśmy zapłakać, albo raczej paść na kolana i wyruszyć w narodową pielgrzymkę na kolanach do Częstochowy i błagać Niebo o dobrych rządzących i dobrą opozycje. Dziś mamy żenadę. Żyjemy w czasach trudnych, pandemia, zmiana układu sił na świecie, groźne pomruki z Kremla, ale i nic dobrego nie płynie z zachodu, W Polsce mamy zakochanych w sobie zwolenników jednej lub drugiej strony politycznego sporu. Widzimy jak nasze portfele rujnuje inflacja, odpowiedzią na ten trudny czas jest polski ład- który jak coraz więcej ekspertów podaje, uderzy w polskich przedsiębiorców, klasę średnią, pewnie po to by zdobyć pieniądze na kolejne wyborcze cukierki. Szkoda że i rząd i opozycja myślą tylko o tym jak zdobyć punkty poparcia a nie o tym co z nami tu będzie.

Piąty slajd: upadła hierarchia

Modlić winniśmy się także, a może przedrzymskim o nowych przywódców duchowych. Polska przetrwała liczne zawieruchy w swoich dziejach właśnie dlatego, że była blisko Boga. W ciemnych czasach komunizmu Bóg dał nam duchowych przywódców: kard. Hlond, kard. Wyszyński, Jan Paweł II. Obecnie patrząc na naszą hierarchę trudno szukać osób o pokroju tych wymienionych, wręcz przeciwnie łatwo znaleźć antyprzykłady. Te rozpasanie się części episkopatu, oderwanie od zwykłych wiernych, zamknięcie w pałacach i romans z tronem i biznesem, dziś daje owoc w zupełnym utracie autorytetu i braku realnego pomysłu na to jak zapobiec odpływowi wiernych.

I co dalej?

Pesymistycznie kończę ten rok blogowania. To podsumowanie jest wręcz depresyjne bo po ludzku dobrze to już chyba było, nie tak jednak jest po Bożemu. Modlitwa naprawdę może wiele. Odpowiedzią na wszystkie niepokoje świata, dla nas wierzących winna być modlitwa i zaufanie Jemu. Tak jak pisałem wyżej, Polska przetrwała największe kataklizmy bo trwała przy Jezusie. Wbrew temu co widać na co dzień uważam że do wielu z nas ta prawda coraz częściej przemawia. Duch Święty wieje jak chce i tu nad Wisłą przynosi nam całą gamę nowej pobożności. Może coraz mniej jest takich letnich katolików, ale coraz więcej bożych atletów. Mamy charyzmatyków, mamy tradycjonalistów, mamy Wojowników Maryi i coraz liczniejsze wspólnoty rodzin. Coraz więcej jest więc w gronie wierzących tych co chcą na pełnej petardzie przeżyć życie z Jezusem.

Takiego życia, takiego Nowego Roku- na pełnej petardzie z Jezusem, życzę sobie i Wam drodzy czytelnicy.

1 thought on “396. Rok przełomów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *