518. Dobra droga: słuchanie

„Kto ma uszy, niechaj słucha!”

Tymi słowami Jezus kończy wtorkową ewangelie, w której wyjaśniał przypowieść o chwaście i w której wprost mówi o potępieniu „tych którzy dopuszczaj się nieprawości” Jak zatem nie zostać potępiony?

Słuchać!

Czego słuchać? Oczywiście Słowa Bożego.

Od słuchania wszystko się zaczyna. Nie wystarczyć słyszeć, trzeba słuchać, a więc trzeba nakarmiać się Słowem Bożym i próbować tym Słowem Bożym żyć. Tymczasem czy nasze spotkanie ze Słowem nie ogranicza się tylko do słuchania tego Słowa w trackie niedzielnych Mszy Świętych. Może, nie podrodzaje nam na niedzielną Eucharystię, zwłaszcza gdy za oknem ciepło i aż prosi się o rodzinną wycieczkę lub lenistwo nad wodą.

Może trzeba zatem do tego Słowa zacząć sięgać, także na co dzień. Może przed wizytą w Kościele, warto podczas modlitwy w niedzielny poranek samemu przeczytać niedzielną ewangelię, może dzięki temu więcej usłyszymy będąc w Kościele i będziemy wstanie coś o niej powiedzieć, jeszcze nawet po wyjściu z Kościoła.

1 thoughts on “518. Dobra droga: słuchanie

  1. Jeszcze lepsza droga: mówienie z sensem.
    Gdy ktoś ciągle mówi to samo, narzeka, ma pretensje, albo po prostu plecie bzdury – normalne, że nie jest słuchany. Mój komentarz bardziej dotyczy tytułu, niż treści, ale mam taki odruch myślenia: jeśli ktoś narzeka, że nikt go nie słucha, to prawdopodobnie po prostu nie umie mówić.
    Zauważmy z resztą, że księżom to też się zdarza.
    A wakacyjne lenistwo jest rzeczą normalną.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *