Sobota, pierwszy dzień października. Biorę do ręki różaniec. Tajemnice radosne. Zwiastowanie, nawiedzenie Świętej Elżbiety, Narodzenie… i tu odmawiając różaniec i rozważając tą tajemnice, jak mantra pojawia mi się myśl „On narodził się w gnoju”
Gdzieś to kiedyś słyszałem, pewnie podczas jakiegoś bożonarodzeniowego kazania, albo rozważania tajemnic różańcowych. Wróciło to do mnie w ostatnią sobotę. Jezus mógł narodzić się wszędzie i w każdej rodzinie. Wybrał Maryję, którą opiekował się Św. Józef. Wybrał narodziny w skrajnie trudnych warunkach. Podczas podróży, poza domem, w jakiejś grocie wśród nizin społecznych. Narodził się pomiędzy zwierzętami, położony gdzieś w żłobie. Przyszedł na Świat w miejscu parszywym, wśród zwierząt, gnoju, w zimie. Przyszedł i odmienił życie. Maryi, Józefa, ale być może także pasterzy, mędrców ze wschodu.
Skoro tak, to On chętnie przyjdzie także i do mojego gnoju. Nie zrażą go brudy i syf mojego życia. Tak nie jestem godny takich odwiedzin, ale On je chce, czeka tylko na zaproszenie.
Nikt z nas nie jest zatem niegodny tego by być z Nim, by prosić Go o obecność w naszym życiu, by uczestniczyć w życiu kościoła, by prosić i uzyskać odpuszczenie grzechów. On nie brzydzi się naszych życiowych nizin, nie brzydzi się naszego gnoju, nie brzydzi się nas takich jakimi jesteśmy. On nas kocha takich jacy jesteśmy, On chce z nami być i wyciągać nas z tego naszego bagna.
Czeka tylko na nasze tak.
Naprawdę Pan wierzy, że Maria nie zamiotła żłobu, a Józef nie polał go odpowiednią ilością wody? 2000 lat temu higiena stała na wiele niższym poziomie, zgoda, ale tamci ludzie NIE byli głupcami – w dodatku Żydzi już wtedy mieli obowiązek rytualnego mycia i generalnie byli czyści.
Pozdrawiam.
Witam
Myślę tak jak Pan- Święta Rodzina nie składała się z brudasów, po za tym pewne standardy higieny są w pewnym sensie ponadczasowe. Nie mniej warunki w jakich urodził się Jezus dalekie były od wygód nawet na miarę tamtych czasów. Pamiętajmy, że było to w stajni- raczej w grocie, gdzie przechowywano zwierzęta.Trudno zatem by nieopodal stajni nie było gnoju. Jasne że, tytuł mojego wpisu to pewne uproszczenie, zrobione zresztą z premedytacją- by pokazać że nie ma takiego syfu do którego nie chciałby wejść Jezus, skoro pozwolił na to by urodzić się w tak spartańskich warunkach.
Świetne spostrzeżenia, niby człowiek wie gdzie narodził się Jezus, ale obraz z kościołów – ładnej, czystej i schludnej stajenki faktycznie odbiega mocno od realiów, które panowały w tamtych czasach. Dziękuję za ten tekst.