Początek kolejnego już w moim życiu adwentu i kolejny raz stawiane pytanie jak nie przespać tego czasu? Choć chyba inaczej powinienem zadać to pytanie, jak nie zabiegać tego czasu.
Końcówka roku od wielu już lat wygląda podobnie, jest to okres gdy w pracy nie można wyrobić na zakręcie, tak tak statystyki sprawiają, że wszelkiej maści urzędy i inne podmioty zwiększają szybkość ich pracy co wprost przekłada się na ilość zadań jakie mam do wykonania w zawodowej części mojego życia.
No a ta rodzinna… dzieciaki. Przygotowanie adwentowego kalendarza dla nich i realizacja codziennych zadań, sprzątanie, przygotowywanie świątecznych dekoracji. Nic nie poradzę, że lubię świąteczny kicz.
W tym zabieganiu można jednak zapomnieć o Tym na kogo czekamy. Bardzo mi zależy na tym, by moje dzieci kojarzyły adwent z czasem oczekiwania na przyjście Jezusa, a Boże Narodzenie ze Świętami Bożego Narodzenia- z wcieleniem Boga, a nie tylko z prezentami, Mikołajem w czapce z pomponem czy jakąś taką bajkową magią nie wiadomo po co i dlaczego świętowaną.
W adwencie chciałbym zatem poświęcić czas dzieciom na to by opowiedzieć im o Bożym Narodzeniu, nauczyć kolędy, zachwycić ich oczekiwaniem na to aż w szopce pojawi się mały Jezus. To chyba moje główne zadanie nie tylko na ten adwent ale na wiele adwentów w przyszłości.
Znaleźć czas dla Boga, w tym czasie końcówki roku- gdy czasu wolnego brak jak nigdy- to kolejne zadanie na adwent. Zadanie które chce wypełnić przez codzienną, systematyczną osobistą modlitwę i czytanie Słowa Bożego według czytań mszalnych. No i roraty, nie może mnie na nich zabraknąć, choć wiem, że w tym roku będzie to możliwe jedynie kilkukrotnie.
Nie przespać, a raczej nie zabiegać adwentu.