Stoję wraz z pięcioletnią córką na rękach, w Wielki Piątek podczas liturgii Męki Pańskiej. Ogromny ścisk, więc córka przez całą liturgię chcę być na rękach by z jednej strony cokolwiek widzieć, a z drugiej strony zabijać nudę ciągłym przeszkadzaniem mi bardziej lub mniej pobożnymi pytaniami. Padają różne także „teologiczne” pytania, typu: „A po co Jezus umarł?” , „Co to znaczy że nas zbawił”? „Dlaczego przybili Jezusa gwoździami do krzyża”.
Jedno jej pytanie, zadane podczas tej liturgii było dla mnie naprawdę odkrywcze.
Miej więcej w trakcie adoracji Krzyża, gdy liturgiczna służba ołtarza podchodziła do Krzyża, córka stwierdziła: „Dzisiaj bardzo tu smutno, bardzo smutny dzień, bo Jezus umarł. Tylko, tato, po co się smucić, przecież wiemy że w Niedzielę Jezus ożyje?”
Pomyślałem sobie wtedy, no tak ona ma rację, po co się smucić, przecież Jezus już za trzy dni Zmartwychwstanie. W Wielki Piątek każdego roku, nie robimy jakiegoś przedstawienia, filmu z nie wiadomo jakim zakończeniem. Nie bolejmy nad Jego śmiercią i udajemy że nie wiemy jak to się wszystko skończy. Zakończenie jest nam doskonale znane a celebracja Męki i Śmierci Jezusa musi być przeżywana w optyce zmartwychwstania.
Często zdarza się, że księża czy inni bardziej zaawansowani w wierze psioczą na zwyczaj poświęcania pokarmów w Wielką Sobotę. No bo przecież Jezus jest w grobie, cierpimy z uwagi na Jego śmierć, jest to dzień powagi i zamiast zachować ciszę i z godnością adorować Jezusa w grobie, idziemy całymi rodzinami z tymi kiełbasami, jajami i inną żywnością, robimy ruch i zamieszanie jak na dworcu centralnym. Z jednej strony mają rację. To święcenie wypacza trochę sens Wielkiej Soboty, ale z drugiej strony:
– no właśnie, przecież my nie udajemy, że nie wiemy że Jezus zmartwychwstanie. Jezus już zmartwychwstał! W grobie Pańskim wystawiony jest Najświętszy Sakrament, przysłonięty welonem- a zatem jak wierzymy żywy, zmartwychwstały Jezus. W tym kontekście to przynoszenie w Wielką Sobotę koszyków z wędliną, często z symbolami zmartwychwstałego Jezusa np barankami jest wyrazem wiary w Zmartwychwstanie i wyrazem tego iż już nie możemy się doczekać by znów świętować fakt Zmartwychwstania.
Dziecięce rozumowanie, tak proste i logiczne, tak bardzo może uporządkować sposób przeżywania Wielkanocy.
To jest pytanie, czy człowiek jest dla liturgii, czy liturgia dla człowieka? I czy chrześcijaństwo ma nam nieść poczucie winy za to, co się stało, czy jest to jednak przesłanie nadziei?
Pytanie retoryczne, prawda? 🙂 Pozdrawiam